niedziela, 25 stycznia 2015
Niedzielny relaks
Od jakiegoś czasu zauważyłam, że najlepszy relaks to dla mnie spacer na świeżym powietrzu. Nawet złości i nerwy z poranka w jakiś cudowny sposób znikają po godzinnym spacerze nad jeziorem, czy w lesie.
A że w moich okolicach na brak jezior i lasów narzekać nie mogę, to możliwości relaksacyjnych mam multum. Dzisiaj wykorzystałam jedną z nich i porcję stresu i nerwów zredukowałam do zera. Już nawet zapomniałam, o co złościłam się z samego rana.
Czasami jeździmy za granicę, wiele kilometrów od domu, aby odkryć piękne miejsca, o których cały czas wspominają nasi znajomi wracając ze swoich wakacji. A prawda jest taka, że wokół nas jest tyle pięknych miejsc, o których jeszcze nie wiemy i wcale nie musimy wydawać kroci, żeby odpocząć. Wiele takich miejsc mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Bardzo często wydaje nam się, że żeby coś było fajne i ciekawe musi kosztować.
A co, gdybyśmy spróbowali wiosną pojechać rowerami 10 km za nasze miasto, do jakiegoś przyjemnego lasu. Odkrylibyśmy jakieś nowe ścieżki, odetchnętlibyśmy świeżym powietrzem, którego w miastach brak i na dodatek nie wydalibyśmy na to ani złotówki?
Może wtedy porcja zadowolenia byłaby równa zadowoleniu z zagranicznego wyjazdu? A może nawet większa?
Ja na bliskich wycieczkach wokół mojej miejscowości czuję się czasami, jakbym wyjechała 100 km od domu. A po takim krótkim, aczkolwiek owocnym wyjeździe baaardzo lubię napić się kawki w pięknej filiżance i pogrzać się z pieskiem przy kominku- taki mój przepis na udaną niedzielę! :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz