środa, 28 stycznia 2015

Dzień dobry :-))



Jaki poniedziałek, taki cały tydzień.. Jaki poranek, taki cały dzień!

Mój poranek rozpoczął się od niechcianej pobudki. Ale piękny wschód słońca między blokami zrekompensował straty. 



A żeby dobrze i energetycznie zacząć dzień- owsianka! :-) Z orzechami, żurawiną i jogurtem naturalnym. Pychota! I moc energii na cały dzień.

Dzień rozpoczęty pozytywnie, oby cały dzień był pozytywny i słoneczny :-)

Dzień dobry wszystkim!

Zaczynam jogę!

Źródło zdjęcia: http://www.vinyasajoga.pl/img/joga.jpg

Z jogą spotkałam się rok temu i na zajęcia zorganizowane chodziłam przez 1,5 miesiąca dwa razy w tygodniu. Jednak z różnych powodów na zajęcia chodzić przestałam, a i ćwiczenia w domu też jakoś specjalnie regularnie mi nie wychodziły. 

I tak do wczoraj, kiedy to znalazłam w książce piękne słowa, które zainspirowały mnie do powrotu do jogi, ale w trybie systematycznym. 

"Najstarszą metodą dążenia do wewnętrznej świadomości jest joga. W sanskrycie terminem joga określa się szereg praktyk zmierzających do połączenia ciała i umysłu w celu osiągnięcia wewnętrznego spokoju- jest to droga każdego człowieka do jego wewnętrznej 'istoty wyższej'. Tradycja ta kieruje się zasadą, że nie ma jednej ścieżki. Wprost przeciwnie- każda kultura i każda jednostka musi znaleźć ścieżkę najbardziej odpowiednią dla siebie. Punktem wspólnym tych wszystkich praktyk jest przejściowe odwrócenie uwagi od świata zewnętrznego i skupienie jej na wybranym przedmiocie medytacji." (dr David Servan-Schreiber, "Antyrak")





Jeżeli chcemy, żeby coś, co sobie założyliśmy trwało długofalowo, nie możemy zaczynać zbyt intensywnie. Robiąc coś od razu z przesadą możemy się co najwyżej zniechęcić i spowodować, że następnego dnia już do tych ćwiczeń nie wrócimy. Dlatego też ja zaczęłam powoli, od postaw, od 15 minut spokojnej wieczornej jogi na rozluźnienie.




A pomógł mi w tym kanał na Youtube Ani Brzegowej i jej seria "Joga w domu". Wieczorny chillout dla początkujących z panią Anią uważam za idealny zestaw ćwiczeń na początek. Przez następne dni będę się skupiać tylko na programie ćwiczeń zaproponowanym w tym filmiku, a później w miarę rozwoju mojej elastyczności nadal będę ćwiczyć z panią Anią. 

Tutaj link do filmiku, przy którym ćwiczyłam: https://www.youtube.com/watch?v=EJUAUuWVpqY

Bardzo chciałabym wpisać jogę w swój codzienny plan dnia i mam nadzieję, że dam radę! <3

PS. A do jogi i relaksacji polecam muzykę Agnes Obel- https://www.youtube.com/watch?v=vjncyiuwwXQ

wtorek, 27 stycznia 2015

Książkowo-leniuchowo



Szaleństwo związane z sesją na uczelni u mnie już prawie na finiszu. Dlatego też mam dzisiaj wolniejszy i spokojniejszy dzień, który mogę poświęcić na czyste lenistwo (no ewentualnie porządki, które i tak robię codziennie i które tak naprawdę są dla mnie relaksem). 



Moje leniuchowanie bywa typowo niekonstruktywne, ale bywa również wyjątkowo owocne, jak dzisiejsze. Dziś poświęciłam czas na naukę szwedzkiego (którego uczę się już drugi rok) i ćwiczyłam wymowę z płytą z książki "Szwedzki nie gryzie". Lubię taką formę nauki, ponieważ wynika to z jakiejś mojej wewnętrznej potrzeby rozwoju, a nie z przymusu, któremu wielokrotnie byliśmy poddawani w szkole...



Chcąc wykorzystać te błogie godziny do końca zabieram się za czytanie powieści "Zaklinacz koni" autorstwa Nicholas Evans. Nigdy nie czytałam książek tego angielskiego autora, ale tę poleciła mi Pani w bibliotece publicznej. 

Na mojej książkowej półce raczej powieści nie znajdziecie, gdyż jestem zwolenniczką poradników, książek motywujących i takich, w których odnajdę informacje na interesujące mnie tematy. Jednak od czasu do czasu lubię zanurzyć się w całkowitej fikcji. Przyjemnie jest się wyłączyć ze swojego życia i zagłębić w historie bohaterów. Wtedy zasięgam opinii kogoś, kto ma pojęcie co jest dobre i warte przeczytania. Mam przyjaciółkę, na której opinii w temacie powieści mogę w stu procentach polegać :-)



A przy dobrej książce- jeszcze lepsza kawa... :-)))

niedziela, 25 stycznia 2015

Niedzielny relaks



Od jakiegoś czasu zauważyłam, że najlepszy relaks to dla mnie spacer na świeżym powietrzu. Nawet złości i nerwy z poranka w jakiś cudowny sposób znikają po godzinnym spacerze nad jeziorem, czy w lesie.

A że w moich okolicach na brak jezior i lasów narzekać nie mogę, to możliwości relaksacyjnych mam multum. Dzisiaj wykorzystałam jedną z nich i porcję stresu i nerwów zredukowałam do zera. Już nawet zapomniałam, o co złościłam się z samego rana. 

Czasami jeździmy za granicę, wiele kilometrów od domu, aby odkryć piękne miejsca, o których cały czas wspominają nasi znajomi wracając ze swoich wakacji. A prawda jest taka, że wokół nas jest tyle pięknych miejsc, o których jeszcze nie wiemy i wcale nie musimy wydawać kroci, żeby odpocząć. Wiele takich miejsc mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki. 



Bardzo często wydaje nam się, że żeby coś było fajne i ciekawe musi kosztować. 
A co, gdybyśmy spróbowali wiosną pojechać rowerami 10 km za nasze miasto, do jakiegoś przyjemnego lasu. Odkrylibyśmy jakieś nowe ścieżki, odetchnętlibyśmy świeżym powietrzem, którego w miastach brak i na dodatek nie wydalibyśmy na to ani złotówki? 
Może wtedy porcja zadowolenia byłaby równa zadowoleniu z zagranicznego wyjazdu? A może nawet większa?



Ja na bliskich wycieczkach wokół mojej miejscowości czuję się czasami, jakbym wyjechała 100 km od domu. A po takim krótkim, aczkolwiek owocnym wyjeździe baaardzo lubię napić się kawki w pięknej filiżance i pogrzać się z pieskiem przy kominku- taki mój przepis na udaną niedzielę! :-)


sobota, 24 stycznia 2015

Więc chodź pomaluj mój świat...



Niech na niebie stanie tęcza malowana Twoją kredką...



Pogoda za oknem aż się prosi słowami piosenki zespołu Dwa Plus Jeden. Zima jest piękna, kiedy jest prawdziwa: ze śniegiem, mrozem i słońcem. Nas w tym roku aura niestety nie rozpieszcza, ale to znak, że pomalować świat na żółto i na niebiesko musimy sobie sami! Tylko jak?

Radością, nowym pomysłem, pysznym daniem przyrządzonym w domu z naturalnych składników, czasem spędzonym z najbliższymi, albo szalonym wypadem z przyjaciółmi. Spróbowaniem czegoś czego nigdy nie robiliśmy a zawsze chcieliśmy. Czytaniem takich książek, które nas interesują. Rozmowami z ukochanym bez końca. Beztroską zabawą z dziećmi. Spacerem po lesie. Spacerem nad morzem. Zumbą z ulubioną trenerką. Herbatą z cytryną i miodem. Spokojnym snem. Uporządkowaniem ciuchów w szafie, a może notatek przed sesją?



Sposobó na lepsze i przyjemniejsze spędzenie naszej ponuerj zimy jest milion! I każdy z nas nosi je w sobie. 
Musimy tylko troszkę się wysilić, żeby je z naszej głębi wydobyć, znaleźć coś odpowiedniego dla nas i nie marudzić, nie narzekać tylko do roboty!! REALIZOWAĆ <3

A mój sposób na dzisiejszy dzień?
Powrót do domu!!! 
Każdy wyjazd jest ogromną przyjemnością, dawką nowych emocji i nową lekcją życia, ale nie znam przyjemniejszego uczucia niż powrót do domu. 



Powrót do domu zawsze kojarzy mi się ze słońcem. A więc wracam dziś do bliskich, i już buzia mi się uśmiecha, i już jest jakoś jaśniej :-)

I słońce znalazłam... :-))))


czwartek, 22 stycznia 2015

Spacerem po lesie



W przerwie między nauką do egzaminów i porządkami dnia codziennego znajduję chwilę na spacer po lesie. Las tak niesamowicie obniża ciśnienie i uspokaja, że wręcz powinnien być przepisywany ludziom z nadciśnieniem na recepcie zamiast tabletek.

Dotleniony i uspokojony organizm szybciej pracuje, mózg łatwiej przyswaja wiedzę, a ciało czuje dla nas wdzięczność, że nie pozwoliliśmy mu gnuśnieć w domu, tylko wybraliśmy aktywny odpoczynek od książek i notatek.





W moim lesie jest przepięknie!



Zobaczcie jaka niespodzianka spotkała mnie po drodze... :-) Choinka nadal piękna, pomimo że święta już dawno mamy za sobą.



A żeby po sesji zregenerować siły mam już przygotowane lektury. Mam nadzieję, że wykorzystam cenne rady dr Tombaka i w miarę możliwości będę próbować żyć długo, a przede wszystkim zdrowo :-))

środa, 21 stycznia 2015

Zdrowo i kolorowo w kuchni



Trzygodzinny spacer nad morzem uważam za świetny pomysł na wykorzystanie mroźnego, ale słonecznego niedzielnego popołudnia. 

Taka pogoda wyjątkowo nastraja, żeby zjeść coś pysznego i jednocześnie cieszącego nasze oczy. Dlatego też mój poranek rozpoczął się od smakowitych kanapek z pastą z czosnku i awokado z nasionami chia. 



Obiad w kontrastowym kolorze do pasty to szybka, prosta i zdrowa zupa dyniowa. W sam raz na chłodne zimowe dni- bardzo mocno rozgrzewa. 



Tyle rozmaitych kolorów, cudownych zapachów i jeszcze lepszych smaków rozbudzają we mnie coraz większą chęć do gotowania! :-)



PS. ... a jeszcze do niedawna do gotowania miałam dwie lewe ręce ;-))

wtorek, 20 stycznia 2015

Zimowy balans



Żeby zachować balans pomiędzy obowiązkami dnia codziennego a zdrowiem naszego ciała i umysłu, i jednocześnie nie zwariować, potrzeba nam od czasu do czasu choć na chwilę uciec. Zmienić miejsce, zrobić coś co kochamy, po prostu- ZRESETOWAĆ SIĘ! :-)




W tym celu w przerwie świąteczno-sylwestrowej wybrałam się na narty. Wyjazd dał mi maksymalnie dużą ilość radości! 
Króki, niespodziewany i niekoniecznie zaplanowany okazał się strzałem w dziesiątkę.




Rozkoszowałam się nie tylko szaleństwem na stoku i biegówkach, ale również radością innych ludzi, pięknymi widokami, atmosferą gór i przepysznym jedzonkiem. 




Nowy Rok rozpoczęłam pięknie i wyjątkowo aktywnie. Mam nadzieję, że to prognoza na cały 2015!!! ;-)))

Sztuka sztuce nierówna



Gdy pierwszy raz spotkałam się w Internecie z książkami Dominique Loreau od razu pomyślałam, że może to być autorka, z której tekstami prawdopodobnie bardzo będę się identyfikować. Tak zrodziła się myśl zakupu pierwszej książki z serii "Sztuka...". Wybór padł na "Sztukę prostoty".
No i przepadłam.
Pochłonęłam w dwa dni i zamówiłam "Sztukę umiaru". Ta również mnie zachwyciła i postanowiłam, że będę miała "kolekcję" publikacji Dominique Loreau. I tak też się stało, kupiłam dwie kolejne. Brakuje mi jeszcze "Sztuki sprzątania", którą czytałam (ale pożyczoną) i nie porwała mnie specjalnie w porównaniu do poprzednich. Natomiast, jako że chcę mieć swoją kolekcję, nadal planuję jej zakup. 



Książki nie tylko wskazują nam kierunek, w którym podążyć, żeby uczynić życie prostszym, ale także zachwycają wyjątkową prostotą formy. Są przejrzyste, napisane są w sposób tak przystępny i łatwy do odbioru, że bez problemu odczytujemy fiolozofię autorki. Skłania nas ona do prostoty, do odrzucenia konsumpcyjnego stylu życia ludzi XXI wieku i powrotu do naturalnego odżywania, sprzątania, dbania o nasze ciało i nasz umysł. Ja jestem także zauroczona niezywkle prostymi, jasnymi okładkami książek, bo pokazują bardzo mało, a tak naprawdę oddają sens myśli Dominique Loreau!!!


Dominique Loreau przekonała mnie w swoich książkach na tyle, że między innymi dzięki "Sztukom..." małymi krokami zaczęłam zmieniać swoje codzienne przyzwyczajenia, sposób żywienia, sposób patrzenia na świat i innych ludzi. 
Stałam się spokojniejsza, bardziej pogodzona z życiem i losem, jaki jest mi pisany. 
I nawet z małych rzeczy czerpię teraz więcej przyjemności.



Ten proces dopiero się we mnie rozwija, ale czuję, że prowadzi mnie dobrą drogą. Wierzę, że obrałam dobry kurs i trzymam się go z całych sił. 

Książki Dominique Loreau serdecznie polecam!