poniedziałek, 23 lutego 2015
W miejskim pędzie
Ostatnio kilka dni spędziłam w Gdańsku. Wpadłam w wir korków, świateł, hałasu i wielkich budynków. I pomimo, że pochodzę z małego miasta, znalazłam w tym wielkomiejskim szumie coś przyjemnego, ciekawego. Coś czego chyba chciałabym być kiedyś częścią.
Na pewno nie na całe życie, absolutnie nie.
Ale na rok, albo dwa. Spróbować życia w dużym mieście na stałe. To na pewno wzbogaciłoby moje życiowe doświadczenie, a i nauczyło wielu ważnych rzeczy i wpłynęło na moje dalsze życiowe wybory.
Jednak w najbliższym czasie, aż tak wielkich zmian nie planuję. Natomiast zwiedzić i pospacerować zatłoczonymi ulicami Gdańska było mi naprawdę przyjemnie.
Obejrzałam panoramę miasta ze szczytu Góry Gradowej, która znajduje się niedaleko Dworca Głównego PKP i PKS.
Ulica Długa nocą może skraść serca romantycznych dusz!
Znalazł się nawet czas na wizytę nad brzegiem Morza Bałtyckiego. Kocham morze!
I tak nasuwa mi się refleksja- czy życie w mieście jest dla mnie? Czy może przeznaczone jest mi mieszkanie zawsze w małych miastach? Gdzie lepiej bym się odnalazła? Gdzie będzie moje miejsce na ziemi?
Może w wielkim mieście... Może w małej mieścince... A może na wsi...
Tego nie wiem, ale wiem jedno, że życie trzeba przeżyć wykorzystując każdą okazję, która jest nam dana. Dlatego warto próbować nowego. To wzbogaca nasze życiowe doświadczenie i poszerza nasze horyzonty.
Tego sobie z całego serca życzę!
A na razie żyję według powiedzenia: "Dom Twój, gdzie serce Twoje" i wierzę, że serce znajdzie sobie fizyczne miejsce na ziemi, w którym będę chciała zamieszkać na stałe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz